Data publikacji: 2019-05-21
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Eco-driving. Jedź i oszczędzaj
Kategoria: LIFESTYLE, Motoryzacja
Dobry stan techniczny samochodu, jazda na odpowiednim biegu, krótkie i dynamiczne rozpędzanie auta oraz płynne prowadzenie to niektóre z zasad eco-drivingu, dzięki któremu poprawimy zarówno komfort i bezpieczeństwo podróżowania autem.
Dobry stan techniczny samochodu, jazda na odpowiednim biegu, krótkie i dynamiczne rozpędzanie auta oraz płynne prowadzenie to niektóre z zasad eco-drivingu, dzięki któremu poprawimy zarówno komfort i bezpieczeństwo podróżowania autem, jak i przyczynimy się do ochrony środowiska naturalnego.
Kultura jazdy na polskich drogach ciągle pozostawia sporo do życzenia. Wymuszanie pierwszeństwa, przyspieszanie przed sygnalizatorami świetlnymi czy gwałtowne hamowanie to ciągle nasza codzienność. Niewątpliwym optymizmem może jednak napawać fakt, że rośnie w Polsce grupa kierowców, których cechują zgoła odmienne zwyczaje. To ci, którzy są lub też zaczynają być za pan brat z eco-drivingiem, czerpiąc przykład z pionierów tej dziedziny z Europy Zachodniej i Skandynawii
Kilka prostych zasad
Wokół eco-drivingu zgromadziło się nie tylko całkiem sporo mitów, ale również niezbyt przychylnych komentarzy ze strony tych kierowców, którzy nie bardzo mogą przywyknąć do drogowych kolegów hołdujących stylowi jazdy, który bazuje na utrzymywaniu względnie stałej prędkości. Choć ta ostatnia wcale nie oznacza tamowania ruchu.
Na drodze ekspresowej tempo idealne to 90-120 km/h, (już np. 140 km/h zwiększa zużycie paliwa aż 20 proc.!), a w mieście 50-60 km/h. Aby jazda była ekologiczna i ekonomiczna, przez cały czas należy dbać o płynność poruszania się auta. Eco-driving opiera się też na przewidywaniu sytuacji na drodze i w miarę możliwości hamowaniu silnikiem przy redukcji biegu na niższy oraz delikatnym popuszczaniu sprzęgła. Dlatego też zakłada spory dystans auta z przodu (nawet 30-50 metrów). Jeżeli musi nastąpić dynamiczne przyspieszanie, powinno odbywać się ono na 3/4 gazu. Zasady są również istotne przy ruszaniu – przed jazdą nie należy rozgrzewać silnika, a samochód warto gasić nawet na najkrótszy przystanek. Jednocześnie trzeba pamiętać, że zbędne obciążenie, klimatyzacja i stan techniczny pojazdu też mają znaczący wpływ na oszczędności i tak np., zbyt niskie ciśnienie w oponach może zwiększyć zużycie paliwa nawet o 10%, a klimatyzacja na dystansie 100 km przy jeździe 50 km/h zużywa ok. 0,3-0,4 l paliwa więcej.
Czy naprawdę oszczędzisz na wakacje?
Rekord zużycia paliwa to 1,58 litra na 100 km i ustanowili go Polacy. Oczywiście to ile ostatecznie można oszczędzić jest w sporej mierze kwestią bardzo indywidualną i zależy od rodzaju oraz stanu technicznego samochodu, pory roku, konkretnej trasy, a także warunków atmosferycznych, niemniej oszczędność zawsze jest zauważalna – Zwykle jest to około 20%, ale bywają kierowcy, u których zużycie na tej samej trasie może zmaleć nawet o ponad 30%. Warto jednak odwrócić punkt odniesienia i powiedzieć, o ile może wzrosnąć zużycie paliwa w stosunku do jazdy oszczędnej. Okazuje się, że to bardziej przemawia, jeżeli powiemy, że zużycie może wzrosnąć nawet o 50% – przekonuje dr inż. Jarosław Kobryń, ekspert ds. transportu i ochrony środowiska Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie i Katowicach.
Wartości procentowe łatwo przekształcić w konkretne kwoty. Ograniczenie spalania tylko o litr przy średniej 30 tys. km/rok daje ok. 1500 złotych oszczędności w skali roku. Tymczasem można oszczędzić nawet i 2 litry. Wówczas rocznie przy 30 tys. km można zyskać aż 3000 złotych! – Moje kilkuletnie obserwacje na trasie 300 km Katowice-Poznań tym samym samochodem wykazały zużycie przy jeździe „eko” niewiele ponad 4 l/100 km i nawet ponad 6 l/100 km przy jeździe, podczas której czas był priorytetem. Ostatecznie jednak różnica w czasie to około 10%, a sumaryczna różnica to o 6 litrów więcej na tej trasie. Zakładając cenę paliwa 5 zł jest to strata 30 zł, czyli 10 zł/100 km – uzupełnia dr inż. Kobryń. Liczby te stają się jeszcze bardziej wymowne w przypadku podsumowania kosztów flot – są to już często dziesiątki tysięcy złotych rocznie, w zależności od ilości aut. Grubszy portfel nie jest jednak jedyną zaletą eco-drivingu.
Możliwości eko-nauki coraz więcej
Ten ekonomiczny styl jazdy jest już nie tylko trendem, ale również, ze względu na stan zanieczyszczonego powietrza w Polsce, koniecznością. O lepsze środowisko i czyste powietrze walczy państwo, firmy oraz liczne organizacje. Od 2014 roku szkoły nauki jazdy edukują młodych adeptów z zakresu technik ekologicznych, a egzaminatorzy w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego wymagają ich znajomości. Kierowcy starszej daty mogą natomiast korzystać ze szkoleń organizowanych przez urzędy miejskie, szkoły nauki jazdy, a także coraz częściej inne jednostki z branży motoryzacyjnej. Na takie zajęcia może uznać nawet do 80% dofinansowania pochodzącego z funduszy Unii Europejskiej. Czasem udaje się z nich skorzystać również za darmo. – Filozofia marki od dawna zmierza w kierunku maksymalizacji ekologicznych wdrożeń, tak globalnie, jak i lokalnie. Nie tylko wprowadzamy na rynek coraz więcej samochodów hybrydowych, ale i wciąż staramy się przekonywać kierowców do eco-drivingu, bo wiemy, jak jest to potrzebne. Niedawno takie zajęcia zorganizowaliśmy dla naszych fanów i nawet doświadczeni kierowcy byli zdziwieni, jak wiele popełniają w tym zakresie błędów – mówi Dominika Bońkowska, Właściciel Toyota Bońkowscy. – Tymczasem zmiana kilku nawyków, wdrożona przez każdego z nas, może przynieść globalne zmiany. Wierzymy, że niesłabnąca edukacja z zakresu eco-drivingu oraz stale rosnąca na drogach liczba ekologicznych i ekonomicznych aut, takich jak np. hybrydy, poprawi jakość środowiska i powietrza, a także zasobność naszych portfeli – dodaje Bońkowska.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #LIFESTYLE #Motoryzacja